Friend is all I need
Wykłady bez niego ciągnęły mi się w nieskończoność i potwornie mnie nudziły, co nigdy wcześniej nie miało miejsca. To chyba Robert zawsze je urozmaicał, zabawiał mnie i nabijał się z niekompetencji niektórych profesorów, co notorycznie doprowadzało mnie do śmiechu. Za każdym razem czymś mnie zaskakiwał i życie na uczelni dzięki niemu nie było monotonne.
Nie potrafiłam pozbyć się jego osoby z głowy. Ciągle dostawałam wezwania do złożenia coraz to nowych zeznać i wyjaśnień. To nie pozwalało zapomnieć. Ten tydzień był dla mnie katorgą. Każdej nocy śnił mi się śmiejący w kałuży krwi z roztrzaskaną głową. Przez to nie śpię już dobre 36 godzin, bo boję się, że znów zobaczę jego wykrzywioną w szyderczym grymasie twarz.
Jedyne osoby, które starały się pomóc mi przystosować do nowej sytuacji były to Abigail i Sarah - dwie studentki z mojej grupy, które także zadawały się z Robertem. Wiem, że czują się za mnie odpowiedzialne i choć jestem im ogromnie wdzięczna, że zawsze siadają ze mną w ławce, to i tak nie podziękowałam im ani razu, jest mi z tego powodu dość głupio. Po prostu po śmierci Roberta zdałam sobie sprawę, jak bardzo byłam do niego przywiązana i nie potrafię się pogodzić z tą stratą.
Wczoraj odbył się pogrzeb. Byłam na nim z Alexem. Nie wiem dlaczego pozwoliłam szesnastolatkowi iść ze mną na taką uroczystość. Może dlatego, że nie mam nikogo innego. Sean jest to tego stopnia urażony, że nawet nie próbował oferować mi swojej pomocy. A przecież, cholera jasna, znamy się dobre 6 lat! Powinien mnie wspierać, a nie robi nic!
- Charlie. - Alex staje przede mną z kubkiem parującej herbaty w dłoni. Posyłam mu smutny uśmiech, który pewnie wygląda jak grymas niezadowolenia, ale chcę żeby wiedział, że jestem mu ogromnie wdzięczna, że tak bardzo stara się mi pomagać. Matko! Chłopak zrobił mi ostatnio pranie, bo przez cały dzień patrzyłam się w ścianę! - Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić? - pyta.
- Jesteś wspaniałym przyjacielem. - mówię cicho. Siada obok mnie i obejmuje mnie swoim ramieniem. To na prawdę dojrzały dzieciak - myślę.
- Wiesz, że zrobiłbym dla ciebie wszystko. - odpowiada. - Przecież uratowałaś mnie tamtej nocy, zawdzięczam ci życie! Chcę się choć trochę odwdzięczyć.
Trwamy chwilę w ciszy. Odpowiada mi to. Nie chcę o niczym rozmawiać. Nie mam nastroju na pogaduszki ani zwierzenia. Potrzebuję tylko, aby ktoś siedział tu ze mną i po prostu był.
Chwilę później słyszę dzwonek do drzwi. Alex podnosi się i idzie otworzyć. Nie interesuje mnie, kogo tu przywiało. Nawet, gdyby miał to być Sean. Po prostu nie chcę widzieć nikogo, poza moim młodym przyjacielem. Tylko jemu naprawdę na mnie zależy.
- Dzień dobry. Agent Michael Watson. NCA. Ja do pani Charlotte Mason. Zastałem ją może? - słyszę z hallu. Rozpoznaję ten głos...
- Czy to pilne? - odzywa się Alex zniecierpliwionym tonem. To już dziś trzecia wizytacja i wie, że mam wszystkiego dość.
- W zasadzie tak. - odpowiada mu mężczyzna. Słyszę kroki i widzę Alexa prowadzącego wysokiego blondyna. Witam się z nim lekkim skinieniem nawet nie zawracając sobie głowy podnoszeniem się. - Dzień dobry pani. Mam dobrą informację. - mówi posyłając mi smutny uśmiech. - Tak myślę, że jest ona dobrą.
- Przepraszam, czy mógłby pan trochę się streszczać? Nie chcę być niegrzeczny, ale Charlie chyba ma już dość przesłuchań jak na jeden tydzień. - syczy Alex. Agent patrzy na niego przepraszająco, a ja jestem w szoku. Zamiast go opieprzyć, jest mu głupio?
- Znaleźliśmy zabójcę. - oznajmia. Unoszę się na łokciach i patrzę na blondyna z niedowierzaniem.
- Znaleźliście go? - pytam, aby upewnić się, że się nie przesłyszałam.
- Ją. - poprawia mnie. Otwieram szeroko oczy. Zamieram w bez ruchu i osłupiona trwam tak dobre kilka sekund. - Myśleliśmy, że to jedna z osób, której był winien pieniądze, nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, ale zrobiła to po prostu zazdrosna była dziewczyna. Bardzo mi przykro. Wiem, że żadne słowa nie wynagrodzą takiej straty. Gdybym mógł jakoś pani pomóc, proszę dzwonić. - kładzie na blacie stołu swoją wizytówkę. - Zawsze do usług. - uśmiecha się. - Do widzenia.
- Dziękuję. - szepcze choć wiem, że nie ma prawa mnie usłyszeć.
~*~
Drzwi windy po raz kolejny otwierają się przede mną, a ja tupiąc zniecierpliwiona nogą czekam na swoje piętro. Przez metalowe drzwi przedostaje się kilku mężczyzn niesamowicie pochłoniętych prowadzoną konwersacją. Wznoszę oczy do góry starając się zignorować ich głośne, podekscytowane głosy. Kiedy wysiadają na następnych piętrze, szepcze ciche słowa podziękowania i opieram się o zimne lustro. Kilka chwil później dostaję się na swój poziom, chwytam torebkę i wychodzę. Mijam ochroniarza uśmiechając się do niego szeroko. Odpowiada mi skinieniem głowy. Docieram do swojego gabinetu i opadam na krzesło. Podnoszę słuchawkę czarnego, stacjonarnego telefonu i czekam na połączenie z recepcją.
- Tak, słucham? - odzywa się do bólu znudzony głos po drugie stronie.
- Dzień dobry Veronica, z tej strony Charlie, redaktorka. Czy mogłabyś powiadomić kogo trzeba, że czekam na materiały?
- Jasne, już się robi. - odpowiada krótko i rozłącza się. Czekając na pojawienie się mojej pracy do wykonania na dziś, wyjmuję z torebki zdjęcie z Alexem oraz Seanem i stawiam na blacie biurka. Teraz powoli zaczynam czuć, że to mój gabinet, a nie tylko tymczasowo przydzielony pokój.
Po krótkiej chwili pojawia się Theresa z plikiem kartek w ręku.
- Cześć Charlie. - dziewczyna uśmiecha się wesoło podając mi artykuł do zredagowania. - Cheaster zastanawia się nad opublikowaniem tego pod koniec przyszłego miesiąca. To podobno nowe odkrycie i zastanawiają się nad jego ewentualnym przyjęciem. Cheaster uznał, że będziesz idealna do tej roboty.
Otwieram szeroko oczy ze zdumienia. To dość ważne zadanie, dlaczego powieżył je początkującemu redaktorowi? Theresa jakby czytając mi w myślach odpowiada szybko:
- Nie masz się czym martwić, wyluzuj się i wystaw opinię do poprawionego tekstu. Nie ma w tym żadnej filozofii. - posyła mi pokrzepiający uśmiech i wychodzi z gabinetu. Głośno wypuszczam powietrze i zabieram się za czytanie. W sekundzie, kiedy kończę pierwsze zdanie artykułu drzwi otwierają się ponownie i widzę zaglądającą Theresę. - Pójdziesz ze mną na lunch? - pyta wesoło.
- Jasne, bardzo chętnie. - odpowiadam, po czym powracam do mojego poprzedniego zajęcia.
~*~
Kiedy wracam do domu jest już na prawdę późno, a ja jestem na prawdę zmęczona. Otwieram drzwi nawet nie zdając sobie sprawy, jak upiornie wyglądam. Dopiero widząc się w lustrze dociera do mnie, że wyglądam jak upiór i już wiem, dlaczego ludzie na ulicy patrzyli na mnie ze współczuciem. Odkładam klucze na komodę i ruszam do salonu. Opadam na kanapę i momentalnie zasypiam. Śni mi się schronisko, jak zwykle wtedy, kiedy dręczą mnie wyrzuty sumienia. Kiedy rano się budzę postanawiam skończyć z nocnymi koszmarami. Jest weekend, więc dzwonię do Alexa, czy nie ma ochoty wybrać się ze mną na miasto. Zgadza się od razu. Kiedy szykuję się do wyjścia słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram je zamaszystym ruchem.
- Hej Alex, jeszcze... - zamieram w pół słowa zdając sobie sprawę, że osobę stojącą przede mną nie jest mój młody przyjaciel. Pocieram skronie jak zwykle wtedy, kiedy jestem zdenerwowana. - Sean, co ty tutaj robisz?
Od autorki: Hej! Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale nie mogłam uporać się z jego drugą częścią. Połowę mam już od dwóch tygodni i nie wiem skąd u mnie taki zastój. W każdym razie mam nadzieję, że rozdział jest w porządku. Nie jest to może szczyt moich marzeń, aczkolwiek jestem w miarę zadowolona. A wam jak się podobał? Zachęcam do komentowania, obserwowania i/lub głosowania w ankiecie (w lewej kolumnie). To dla mnie bardzo ważne. Dziękuję i do następnego!
Już trzeci raz piszę ten komentarz, zawsze coś się działo i nigdy nie mogłam go ukończyć -.- ale powracając do twego wyśmienitego opowiadania.. jest rewelacyjny. Alex jest naprawdę dojrzałam osobą. Jak na nastolatka i to chłopaka bo im to zawsze coś odwala, jakieś głupie żarty. ale Alex? Nic z tych rzeczy. Bardzo go lubię. Jak na razie mało wątków z Michealem, ale mam nadzieję, że z kolejnymi rozdziałami to się zmieni. I teraz najważniejsze.. Sean.. Dlaczego przyszedł? Co chce jej powiedzieć? Martwi się o niej? Chce sobie odpuścić i być tylko przyjacielem? Są to pytania, które zaprzątają moją głowę. Mam nadzieje, że już nie długo poznam odpowiedź :*
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz :) Co do Alexa, to staram się z każdym rozdziałem pokazywać coraz więcej jego charakteru... Mogę zdradzić, że jest to ogromnie ważna w tym opowiadaniu postać, właściwie chyba kluczowa. Co do Michaela, to lubię, gdy opowiadanie toczy się powoli. Drażni mnie, kiedy już w drugim rozdziale główna para jest razem, a dziewczyna jest w ciąży, więc facet jej się oświadcza... Dość głupie :/ Dlaczego postanowiłam tak to poprzeciągać, jak w prawdziwym życiu ;) Z kolei Sean... Dlaczego przyszedł? Dobre pytanie! Ja też nie wiem (serio), ale się dowiem ;)
UsuńP.S. fajny napisałaś ostatnio rozdział (chyba ci to już mówiłam xd)
Rozdział świetny ♥ Nie wiem czy zauważyłaś moje wcześniejsze komentarze, ale zostałaś nominowana do LBA na moim blogu: igrzyskaclarissy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWeny i żelków!
Susan Kelley
Dziękuję za komentarz :) Tak zauważyłam aczkolwiek jakoś odzwyczaiłam się od odpowiadania :/
UsuńRozdział jest napisany naprawdę bardzo dobrze, żeby nie rzec - fenomenalnie wręcz. Gratuluję Ci go, widać, że się starasz i Twoja praca przynosi rezultaty.
OdpowiedzUsuńAlex, Alex, Alex... jak ja Cię lubię. A co do Seana mam mieszane uczucia. Dlaczego się pojawił?
Chociaż w sumie jeszcze nie chcę wiedzieć. Wolniejsza akcja - więcej rozdziałów - szczęśliwa Lexi :D
ps. zapraszam na nowy rozdział do siebie ;)
http://make-me-heart-attack.blogspot.com/
L x
Nie żebym była niecierpliwa.. ale kiedy następny rozdział? Bo nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńHmm, nie żebym się powtarzała czy coś.. ale pojawi się następny rozdział bo tak jakoś dawno go nie było. Zamieść przynajmniej notkę czy zawieszasz bloga czy cokolwiek ;)
OdpowiedzUsuńZ góry dzięki ;)
Widzisz, ta historia jest moją ukochaną, bardzo chciałabym ją kontynuować, ale po prostu nie umiem napisać tu niczego nowego. Nie zawieszam bloga, bo kiedyś tu wrócę, pewnie bez czytelników, z nowym pomysłem na tą opowieść, ale wrócę, obiecuję. Ale nie zawieszam bloga, bo to wymagałoby ode mnie podania terminu powrotu, a nie jestem nikomu w stanie obiecać kiedy wróci wena :) Bardzo jest mi miło, że dopytujesz sie o ciąg dalszy, to na prawdę wiele dla mnie znaczy :)
UsuńZacznę może od przeprosin. Przepraszam, że dotarcie tutaj zajęło mi tyle czasy, że nie byłam na bieżąco, że nie dałam Ci znać co o tym wszystkim myślę. Czuję się z tym naprawdę źle i nic mnie nie usprawiedliwia. Obiecuje jednak poprawę i będę się tego trzymać !
OdpowiedzUsuńPrzechodząc jednak do treści :
Bardzo współczuje Charlii. Moment, kiedy zaczyna swoją wymarzoną prace powinien być pełen radości, szczęścia i wsparcia najbliższych. Ona natomiast musi się zmagać z nieszczęśliwą miłością najlepszego przyjaciela, której nie umiem odwzajemnić. Na dodatek jej kolega z ławki zostaje zamordowany co na 100 % wcale jej niczego nie ułatwi, a jedynie pociągnie ją w dół. Ma jednak przy sobie Alex'a. Ten fakt bardzo mnie pociesza i dalej nadzieję, że uda jej się ze wszystkiego podnieść. Naprawdę uwielbiam tego chłopaka i mówię to z ręką na sercu.
Co do Seana.. Po części go rozumiem. Nieodwzajemniona miłość jest najgorszym rodzajem miłości. Na dodatek jako, że on i Charlii przez długi czas byli przyjaciółmi, wiele gestów mógł odbierać w zupełnie inny sposób, niż było to zamierzone, przez co tylko narobił sobie nadziei. I teraz cierpi. Uważam jednak, że w takich sytuacjach jak ta, trzeba przełknąć dumę i robić to co jest właściwe - nie ważne czy boli.
Mimo wszystko mam jednak cichą nadzieję, że gdzieś tam jest jeszcze szansa dla tych dwojga - wybacz ale uwielbiam tych aktorów razem :)
Pan Agent mnie zaintrygował !
Sean ? Co robisz u Charlii? Czyżbyś nareszcie zmądrzał i chcesz przeprosić ?
Kochana rozumiem co przechodzisz. Brak weny jest okropną rzeczą. Mam nadzieję, że szybko Ci przejdzie bo ja chce wiedzieć co będzie dalej ! :)) Jeżeli chciałabyś pogadać lub potrzebowała pomocy to zawsze możesz do mnie napisać. :*
Ściskam ! :**
http://fifty--days.blogspot.com/
Dobra, miałam małą przerwę, ale już jestem :D
OdpowiedzUsuńNie myślałam, że sprawa morderstwa Roberta tak szybko się rozwiąże, ale rozumiem, że nie był to ważny wątek, więc nie protestuję. Ale to chyba nie koniec spotkań Charlie z Michaelem, co? Mam nadzieję, bo naprawdę czekam na jakiś romansik!
Alex... Naprawdę, z każdą chwilą coraz bardziej mnie ta postać intryguje. I chyba przez to zaczynam go lubić jeszcze bardziej, niż główną bohaterkę, co jest niepoprawne! Jak to jest, że ona uratowała mu życie? Mam to rozumieć dosłownie, czy jako jakąś przenośnię? Jejku, ja już chce wiedzieć xD
No i zastanawia mnie, czemu Sean się na końcu pojawił? Czyżby chciał porozmawiać z Charlie jak dorosły z dorosłym? No, najwyższa pora xD