wtorek, 28 lipca 2015

CZTERY


 I'll take care of you

   - Hej Alex, jeszcze... - zamieram w pół słowa zdając sobie sprawę, że osobą stojącą przede mną nie jest mój młody przyjaciel. Pocieram skronie jak zwykle wtedy, kiedy jestem zdenerwowana. - Sean, co ty tutaj robisz? 
  Jego spojrzenie przepełnione jest skruchą i bólem. Jest mi go żal, ale wiem, że powinnam coś powiedzieć, bo czekanie, aż ten przestraszony człowiek wykrztusi z siebie choćby pół słowa może zająć wieczność. 
  - Sean, nie wiem czemu tu jesteś, ale wiem, że powinnam ci była dać więcej czasu i że ja też częściowo ponoszę odpowiedzialność za to, co stało się w kawiarni i jest mi przykro. Mimo wszystko, uważam, że to co zrobiłeś było niedojrzałe i...
  - Chciałem tylko... - przerywa mi, a ja czekam nie zamierzając tym razem nic mówić. Przybliża się do mnie i przytula mocno. - Charlie, tak strasznie przepraszam, nie chcę zrujnować tego co zbudowaliśmy, muszę uszanować twoją decyzję bez względu na to jaka ona jest dla mnie. Obchodzi mnie tylko twoje szczęście, a zachowałem się potwornie samolubnie i egoistycznie. Całe to zajście w kawiarni, podnoszenie na ciebie głosu, wyrzucenie cię stamtąd... Powinnaś i masz prawo być na ciebie wściekła. Dodatkowo nie wspierałem cię, kiedy Robert... Charlie, tak strasznie mi przykro...
  Kiedy czuję na ramieniu ciepłe łzy odsuwam go od siebie i głaszczę po policzku starając się uspokoić. 
  - Shh... Jest w porządku, nie gniewam się. - mówię cicho. Wiem, że to właśnie było mu potrzebne, że chciał to usłyszeć i wiem, że kamień spadł mu z serca. Jesteśmy sobie zbyt bliscy, żebym mogła się na niego wściekać, dodatkowo powiedział coś, co sprawiło, że czuję się jeszcze bardziej winna, niż tydzień temu. 
  - Tęskniłem za tobą. - wyznaje patrząc mi głęboko w oczy, najwyraźniej oczekując mojej reakcji. Kiwam głową ze zrozumieniem. 
  - Nie musisz mi odpowiadać. Chciałem po prostu, żebyś wiedziała. - pociera kark odsuwając się ode mnie o kilka kroków, zdając sobie nagle sprawę, że jest niebezpiecznie blisko. Delikatnie, prawie niezauważalnie przewraca oczami, ale od razu skupia wzrok na mnie, aby przejść nad tym zachowaniem do porządku dziennego. Wie, że widziałam co zrobił.
  - Tak to teraz będzie wyglądać? - pytam. - Będziesz mnie testował, trzymał się na dystans?
  Czuję jak moja złość narasta, więc zaciskam dłonie w pięści, aby opanować nerwy. 
  - Będziesz mi mówić, że tylko moje szczęście się dla ciebie liczy, będziesz pokazywał jaki jesteś zraniony i przybity, żebym się zlitowała? Wspaniale. Rozegrałeś to idealnie. - kpię. 
  - Charlie, dobrze wiesz, że to nie tak....
  - A jak? - warczę. - Wyjaśnij mi jak? Bo na prawdę staram się jak mogę, co jeszcze mam zrobić, żebyś nie traktował mnie tak protekcjonalnie, chcesz mi pokazać, jaka jestem okropna, że nie doceniam tego, co mi oferujesz? - czuję gorzki smak w ustach. Chcę się opanować, ale nie mogę. Mam ochotę nawrzucać temu infantylnemu człowiekowi, choć to całkiem nie w moim stylu. 
  - W zasadzie... Tak! Chcę, żebyś wiedziała jak jesteś okropna, dokładnie to starałem się osiągnąć przychodząc tu z przeprosinami prawie na kolanach! Masz racje, jak zwykle masz rację! Jesteś przecież idealna, nic nigdy nie jest twoją winą! Nawet nie wiesz czemu to zrobiłem, ale w sekundę musisz rozpocząć awanturę, bo właśnie taka jesteś! Nie wiem jak ktokolwiek może z tobą wytrzymywać! - syczy posyłając mi wrogie spojrzenie. Te kilka zdań wymienione pod wpływem emocji sprawia, że znów czuję się jak totalna idiotka. Odrobinę upokorzona idiotka. Sean potrząsa głową, w jego oczach widać dezorientacje. - O mój boże... Charlie, wcale nie miałem tego na myśli... Wiesz, że...
  - Lepiej będzie jeśli już pójdziesz. - mówię cicho starając się trzymać emocje na wodzy i nie powiedzieć, ani nie zrobić niczego, czego później bym żałowała. 

~*~

   Razem z Alexem stoimy czekając, aż wydadzą nam identyfikatory dzięki którym będziemy mogli poruszać się po terenie schroniska. Jestem bardzo podekscytowana. Pomimo faktu, że jeden z moich najlepszych przyjaciół jakieś dwie godziny temu dał mi do zrozumienia, że nie mam uczuć jestem wyjątkowo pogoda, co chyba udziela się także mojemu towarzyszowi. Alex uśmiecha się do mnie za każdym razem, gdy podchwyci moje spojrzenie. Czuję, że coś jest na rzeczy, ale jeszcze nie podzielił się ze mną swoimi nowinami, a ja nie mogę się zdecydować, czy mam naciskać czy nie. 
  Dostajemy identyfikatory i wyruszamy. Ukazuje mi się widok, który ściska za serce. Jest mi przykro, że nie mogę dać domu tym wszystkim zwierzętom, ale cieszę się, że dam dom choć jednemu z nich. Spaceruję obok klatek przyglądając się psom, które na mój widok od razu reagują wrogim warczeniem lub agresywnie rzucają się na pręty klatki. Wiem, że moja obecność sprawia, że są przerażone i przykro mi, że nikt nie da im domu. Z ciężkim sercem idę dalej mijając wszystkie początkowe boksy z przygnębioną miną. Wiedziałam, że będę się czuła przytłoczona, ale nie sądziłam, że to będzie aż tak potworne doświadczenie. W pewnym momencie dostrzegam skulonego w kącie klatki kremowego kundelka. Wygląda bardzo ładnie, ale widać, że jest przerażony i aż trzęsie się ze strachu. Podchodzę do krat i kucam. 
  - Cześć kolego. - uśmiecham się dotykając zimnych, metalowych prętów dzielących nas. Patrzy na mnie dużymi, zielonymi oczami pytająco. - Jak się miewasz? Przywitasz się ze mną?
  Pies szczeka przechylając głowę. Wkładam rękę między kraty i przesuwam powoli w jego stronę. Wacha się przez moment, ale decyduje się powąchać dłoń. Podchodzi do krat i kładzie mi łapę na kolanach. I właśnie to utwierdza mnie w przekonaniu, że nie muszę szukać ani sekundy dłużej. Znalazłam odpowiedniego przyjaciela. Wstaję i odwracam się. 
  - Alex! 
  Chłopak siedzi na jednej z pobliskich ławek. 
  - Co tam? - pyta, kiedy podchodzę bliżej. 
  - Znalazłam. Idę poprosić kogoś o pomoc. Idziesz ze mną czy zaczekasz tu?
  - Zaczekam. - uśmiecha się szeroko pokazując ruchem głowy żebym już szła. Jak zwykle w jego towarzystwie jestem bardzo wesoła i ciepło robi mi się na sercu widząc uśmiech na jego twarzy. To takie dobry dzieciak, zasługuje na wszystko co najlepsze.
   Skręcam na kolejnym rozwidleniu i po kilku minutach bezcelowego krążenia po korytarzach dochodzę do wniosku, że się zgubiłam. Decyduję się zawrócić i odwracając się wpadam na przeszkodę. Kończy się upadkiem, a spotkanie z betonem nie należy do najprzyjemniejszego. 
  - O mój boże. Przepraszam! - słyszę męski głos, ale kiedy otwieram oczy obraz jest zamazany i kręci mi się w głowie. Mężczyzna pomaga mi się podnieść i przytrzymuje za biodro. - Wszystko w porządku? - pyta. - Chwila, czy my się nie znamy?
  Jeszcze przez moment nie mogę złapać równowag. Po chwili udaje mi się ją odzyskać, a obraz przed moimi oczami staje się ostrzejszy. Odwracam się i napotykam błękitne tęczówki intensywnie przypatrujące się mojej osobie. 
  - Charlotte, prawda? - uśmiecha się przyjaźnie oplatając gruby sznur wokół nadgarstka. Dopiero teraz zauważam, że towarzyszy mu cudowny, ogromy wilczur. Pochylam się, żeby pogłaskać psa i przytakuje mężczyźnie. - Michael. - podaje mi dłoń. 
  - Pamiętam. - wzdycham odwzajemniając uścisk.  - Ostatnio nie miałam okazji podziękować za...
  - Chyba rozumiem. To nic takiego. Po prostu wydawało mi się, że to będzie dla ciebie łatwiejsze jeśli nie będziesz musiała wysłuchiwać tego przez telefon od moich chłodnych kolegów. 
  - Dziękuję. - posyłam mu najbardziej wdzięczne spojrzenie na jakie mnie stać w tej sytuacji. 
  - Jak się trzymasz? - zagaduję przygryzając wargę. Widzę, że stara się wybadać teren i o dziwo mu na to pozwalam.
  - Umm... Całkiem dobrze, lepiej niż ostatnio. - wzruszam ramionami. Pocieram dłonią o kark. 
  - To pewnie trochę krępujące i dziwne co teraz zrobię, ale może... Może miałabyś ochotę wyskoczyć kiedyś na kawę? - pyta zabawnie marszcząc czoło. Uśmiecham się szeroko śmiejąc się w duchu z komizmu tej sytuacji.
  - Pewnie, z wielką chęcią, ale teraz muszę coś załatwić. Muszę zabrać do domu nowego przyjaciela. 

Od autorki: Hej! Przepraszam, bardzo, bardzo przepraszam, że rozdziału nie było tak długo. Prawie trzy miesiące... Nie mam specjalnie nic na swoją obronę prócz faktu, że nie wiedziałam jak zabrać się za ten rozdział. Ale chyba potrzebowałam impulsu do walki, który dostałam od Emily, której bardzo, bardzo dziękuję i to jej dedykuje ten rozdział. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze czasami wpada i jeśli tak, to proszę pozostaw po sobie komentarz, chociażby kropkę, żebym wiedziała, że ktoś to przeczytał ;) Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się niedługo :) Buziaki!

12 komentarzy:

  1. Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo stęskniłam się za tym opowiadaniem. Przyznaję bez bicia - pozapominałam parę rzeczy, ale jutro wszystko spokojnie nadrobię, wiec bądź spokojna:)
    Co do rozdziału.. wprawdzie mało się dzieje, ale jest naprawdę interesujący i bardzo dobrze napisany. Sean nie rozegrał tego zbyt dobrze, powinien czasami ugryźć się w język i przemyśleć dziesięć razy, zanim otworzy usta. Charlie też nie jest bez winy, ona również zachowała się impulsywnie, ale z drugiej strony miała ku temu prawo. Są przyjaciółmi i wierzę, że jeszcze jakoś to sobie poukładają i wyjaśnią.
    Osobiście nie mogę przebywać w miejscach typu schroniska - to nie na moje nerwy. Najchętniej wzięłabym ze sobą do domu każdego psiaka czy kota, mam to po mamie. Babcia opowiadała, jak zawsze z dziadkiem musieli odnosić koty do sąsiadów albo nawet ludzi, którzy mieszkali znacznie dalej, bo ich szanowna córeczka codziennie znosiła kilka czworonogów do domu i zamykała na strychu z miską mleka, żeby jej własny przyjaciel nie czuł się samotny i nie daj Bóg nikt jej ich nie zabrał :D
    Michael <3 Przypadek? Nie sądzę. Jestem ciekawa ich przyszłej relacji. Wiem, że znają się krótko, ale chyba znaleźli wspólny język... no ale co on robił w schronisku? Wolontariusz? Albo też chciał przygarnąć sobie jakiegoś zwierzaka. Wspólne spacery byłyby dobrym pomysłem!
    Czekam na kolejny rozdział:)
    ps. zapraszam do siebie na coś nowego;*
    http://make-me-heart-attack.blogspot.com/

    L x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio byłam w schronisku, kręciłam spot do szkoły więc postanowiłam chociaż o tym wspomnieć. Był tam właśnie taki kundelek i jest to sytuacja autentyczna prócz tego, że niestety nie mogłam go zabrać :( Mam dokładnie tak samo, zabrałabym wszystkie zwierzaczki :) Bardzo dziękuję za komentarz, uwielbiam twoje, cieszę się, że zawsze dajesz z siebie więcej niż "fajny" :D Bardzo to doceniam <3 CD tw bloga - nadrabiam, obiecuję, że niedługo możesz się spodziewać dugaśnego komentarza pod najnowszym <3

      Usuń
    2. Jeju:( Tym bardziej zrobiło mi się szkoda tych wszystkich psiaków, a zwłaszcza tego jednego.
      Sama nie lubię właśnie takich komentarzy. "Fajny". Super, jedno słowo. Ma się wtedy wrażenie, że ten ktoś tak naprawdę tego nie przeczytał.. no, przynajmniej ja mam takie wrażenie.
      Pozdrawiam <3

      L x

      Usuń
  2. Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo cieszę się, że powróciłaś. Naprawdę spodobało mi się twoje opowiadanie i przez chwile, no dobra, niech będzie taką dłuższą chwile obawiałam się, że nas porzuciłaś. No ale na całe szczęście tak się nie stało. Cieszy mnie to niezmiernie.
    Zauważyłem kilka błędów...
    "Powinnaś i masz prawo być na ciebie wściekła." - Chyba powinno być " Powinnaś i masz prawo być na mnie wściekła."
    "jestem wyjątkowo pogoda" - "pogodna"
    To by było na tyle. A teraz przejdźmy do tej najlepszej części.

    Jeśli chodzi o tą pierwszą część to mam mieszane uczucia. Rozumiem Sean'a i to bardzo dobrze, rozumiem też Charlie.. Zgadzam się z tym, że Sean powinien trzymać język za zębami, no ale jak dla mnie Charlie troszeczkę zbyt impulsywnie zareagowała.
    Mu nie jest łatwo. Kocha ją a ona nie odwzajemnia jego uczuć. Nie może oczekiwać od Sean'a, że teraz będzie wszystko po staremu. Dla niej może jest to łatwe by wrócić do tego o co było kiedyś, no ale kurczę, on prawdopodobnie nigdy nie będzie mógł.. Mu jest cholernie trudno sobie z tym poradzić. Tak strasznie mi go szkoda. I jeśli mam być szczera to uważam, że dobrze jej powiedział.
    "Chcę, żebyś wiedziała jak jesteś okropna, dokładnie to starałem się osiągnąć przychodząc tu z przeprosinami prawie na kolanach!"
    - wyczuwam tutaj sarkazm. On naprawdę chciał ją przeprosić a to, że ona tak na niego działa to przecież nie jego wina. Więc, trochę za bardzo się na niego wkurzyła. Ale przejdźmy dalej.
    "Masz racje, jak zwykle masz rację! Jesteś przecież idealna, nic nigdy nie jest twoją winą! Nawet nie wiesz czemu to zrobiłem, ale w sekundę musisz rozpocząć awanturę,"
    - Tutaj również go popieram, znaczy z tą idealną to może nie koniecznie, bo nie sądzę aby Charlie była zapatrzona w siebie, więc tutaj się nie zgadzam ale z ostatnią częścią, że w sekundę musi rozpocząć awanturę to no cóż.. ma 100% racji.
    "bo właśnie taka jesteś! Nie wiem jak ktokolwiek może z tobą wytrzymywać!"- No tutaj to już go ewidentnie poniosły nerwy. Tutaj przesadził. Dobra tą część mamy za sobą. Next.

    Już wiem, że kocham tego psiaka. Moje maleństwo <3
    Michael <3 Mój drugi ulubieniec. Nie żeby coś, ale na razie kundelek wygrywa. Przykro mi Michael.. musisz się jeszcze postarać bardziej bo masz no nie powiem.. groźnego konkurenta :D
    Naprawdę spodobało mi się to, że tak po prostu zaprosił ją na kawę. Bez żadnych pretekstów. Michael zyskałeś dodatkowe punkty, no ale dalej nasz kundelek na prowadzeniu <3
    Dobra kochana jeszcze raz dziękuję ci niezmiernie za to, że wróciłaś do nas! Duużo weny!
    Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pfff, jakie zauważyłem?! Ja jestem kobietką! Nie mężczyzną. Pamiętaj! A więc tam powinno pisać ZAUWAŻYŁAM. :D

      Usuń
    2. Dziekuje za te bledy, jak bede na lapku to od razu poprawie, zawsze mam problem z zauwazeniem swoich wlasnych literowrk, a uwierz mi, gdybym nie sczytywala tekstu to nie bylyby to tylko trzy :') co do sytyacji z Seanem to tak, Charlie zachowala sie zbyt impulsywnie, ale wlasnie tak staralam sie zbyfowac ta postac. Jako niepewna, impulsywna, o fuzym sercu. Sean... tak, jego mialy poniesc nrwy i tak, tam byl sarkazm ;) czyli wszystko poszlo jak mialo pojsc :) co do Michaela postatam sie, zeby dorownywal kundelkowi ;) wrocilam, bo teksnilam i udalo mi sie przemoc i ciesze sie ze ty sie cieszysz :) dziekuje za komentarz kochana <3

      Usuń
  3. Nadrobiłam właśnie pozostałe rozdziały i strasznie się cieszę, że jednak nie porzuciłaś tego opowiadania! Bardzo dobrze zaczęłaś, podoba mi się ta spokojna, ale nie zanudzająca na śmierć, akcja. Fajnie, że powoli nakreślasz nam bohaterów i łączące ich relacje. Na samym początku powiem, że nie znoszę Sean'a! Straszna z niego beksa i w ogóle, szkoda mi go. Za to Alex jest świetnym przyjacielem i naprawdę dobrym chłopakiem. Mam nadzieję, że również Tess pojawi się w życiu Charlie jako dobra koleżanka, a może nawet przyjaciółka. Mike jako agent bardzo mi się podoba, ale szkoda, że w prawdziwym życiu nikogo nie interesują emocje i ogólne samopoczucie ludzi, którzy kogoś stracili. Ah, szkoda, szkoda, szkoda... Od pierwszego wejrzenia uwielbiam Cheastera, ale to chyba bardziej ze względu na jego fizyczność, bo Robert Downey Jr. to mój osobisty geniusz :D
    Co do tego rozdziału to Charlie chyba zareagowała nieco zbyt impulsywnie, wręcz naskoczyła na Sean'a, on nie był jej dłużny i bach, kolejna kłótnia. Ah, to chyba te nawarstwiające się emocje wewnątrz tej dwójki... On zraniony, ona straciła przyjaciela.. Cóż, jakoś to się powoli ułoży. Zawsze ma Alexa i Michaela :D No i nowego towarzysza! Już uważam, że jest słodki :)
    Okej, rozpisałam się, więc teraz pozostaje mi czekać na kolejny rozdział i zaprosić cię do siebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję za twój komentarz. Jest mi niezmiernie miło, że opowiadanie choć trochę przypadło Ci do gustu ;) Cieszę się, że odbierasz bohaterów dokładnie tak, jak sobie marzyłam :D Obiecuję, że Tess nie będzie postacią epizodyczną, a wątek Alexa nie będzie tylko wątkiem idealnego przyjaciela ;) Obiecuję, że niedługo do Ciebie wpadnę i jeszcze raz dziękuję! <3

      Usuń
  4. Niezmiernie się cieszę, że wróciłaś :)) I to na dodatek z rozdziałem dla mnie ? Boziu, kochanie nawet nie wiesz jak bardzo się wzruszyłam czytając twoje słowa. Do teraz mam łzy w oczach i mam ochotę się spoliczkować, za to, że przeczytanie tego zajęło mi tyle czasu. To takie frustrujące, kiedy wiesz coś Ci umyka w wirze wszystkiego co dzieje się wokół. A już zwłaszcza kiedy jest to coś tak pięknego.
    Wracając jedna do rozdziału.
    Zacznę od tego co rzuciło mi się w oczy już na samym początku - nowy szablon ^-^ Jest śliczny. Naprawdę ! Zwłaszcza podobają mi się kolory no i ten nagłówek <3
    A teraz czas na treść. I powiem Ci jedno - moje serduszko rozpuszczało się, kiedy pochłaniałam linijkę za linijką.
    Sean, Sean, Sean... A już myślałam, że zmądrzałeś i wszystko z powrotem idzie w dobrym kierunku. Chyba jednak się myliłam, a ty musisz nauczyć się trzymać język za zębami. No bo cholera ! Kto mówi takie rzeczy? ! Rozumie, że cierpisz, ale to twoja przyjaciółka. Przyjaciółka, która teraz potrzebuje swojego przyjaciele i szerzę .. Nawalasz na całej linii !
    Widzę jednak, że Michael nie próżnuje ! Jestem bardzo ciekawa co wyniknie z tej znajomości ^-^ !
    Jeszcze raz bardzo się cieszę, że wróciłaś i dziękuje za dedykacje. Po prostu Cię kocham ! Pamiętaj też, że zawsze tu jestem i w razie wypadku po prostu napisz, a zawsze pomogę. Nawet jeżeli będziesz po prostu chciała pogadać o pogodzie - nie mam nic przeciwko :))
    Ściskam !! :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochanie! Nie masz mnie za co przepraszać, na Twoje komentarze zawsze warto czekać! Sean zdecydowanie powinien czasem ugryźć się w język, ale cóż - taki ma charakter. Mam nadzieję, że Michael Cię nie zawiedzie. Obiecuję, że będzie ciekawie, nie wiem czy tak szybko, ale na pewno niedługo ;)
      Pamiętaj, że gdybyś ty potrzebowała pogadać to ja też zawsze jestem do twojej dyspozycji! Bardzo, bardzo dziękuję, że jesteś <3

      Usuń
    2. Mimo wszystko mam nadzieję, że Sean jeszcze się opamięta, bo lubię go :))
      A o Michaela się na martw ... Bo czy może być coś lepszego niż agent ? :D
      W wolnej chwili zapraszam do siebie na 7 rozdział ! ;3
      Ściskam ! :**

      Usuń
  5. Zastanawiałam się, o jakim schronisku mowa, a tu chodzi o takie dla psów :D niedługo planuję zostać wolontariuszką w schronisku w moim mieście, bo od dawna już mam takie plany, ale chyba dopiero teraz będę mogła na serio się tym zająć, więc wiem, co musiała czuć Charlie, przechadzając się obok tych wszystkich klatek i nie mogąc pomóc wszystkim zwierzakom. Ale dobrze, ze przygarnie chociaż jednego.
    No i spotkała Michaela! Czyżby on też postanowił dać jakiemuś psu drugą szansę? Ja go chyba naprawdę polubię xD
    A co do Seana... Nie popisał się. Przyszedł się pogodzić, a skończyło się kolejną kłótnią. Chociaż jestem w stanie stwierdzić, że tutaj i Charlie nie jest bez winy. Doszukuje się dziury w całym. Ale nie przynudzam, lecę dalej :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy